2 Miesiąc minął a ja już wiem co się sprawdziło a co nie.

Nasza mała Małpka jest już zdecydowanie większa. Niesamowite jest obserwowanie jak się zmienia. Jest coraz bardziej świadomy siebie i otaczającej go rzeczywistości. Przeżywa coraz to nowe emocje, doświadcza nowych miejsc, zapachów.

Po tych dwóch miesiącach powoli wiem co się przydaje a co się u nas nie sprawdza.
Niestety w ciągu ostatnich kilku miesięcy, zdążyliśmy zgromadzić sporą część kompletnie niepotrzebnych rzeczy.

Gdybym teraz miała kupować ubranka były by to w 90% pajace (oczywiście rozpinane na całej długości) a w pozostałych 10% był by to body. Teraz kiedy jest zimniej. Dochodzą jeszcze z dwa cieplejsze futerkowe/polarowe i na Niemiecką zimę mamy jeszcze kombinezon :) gdyby jednak była ta zima stulecia. Czapki, rękawiczki i czapeczki nieustannie się gubią więc w sumie cieszę się że mamy kilka kompletów.

Kosmetyki. Przydał się Oillan do kąpieli, Bepanthen na przesuszone łydki i przez jakiś tydzień maść z cynkiem. Mam jeszcze naturalny krem zimowy i może niebawem go użyję skoro wczoraj spadł śnieg (choć już prawie się stopił).

Przydają się oczywiście Pampersy i chusteczki do wycierania tyłka. Tutaj posiłkowałam się wpisem z bloga www.srokao.pl, gdzie znalazłam świetną analizę dostępnych na rynku chusteczek z ich składem. Sama mama problemy ze skórą więc wiem że lepiej zapobiegać. Zwłaszcza teraz po ciąży moja skóra oszalała i staram sie ją reanimować.

Nie przydają się też zabawki. A przynajmniej ich zdecydowana większość. Wiem, wiem goście i darczyńcy chcą dobrze, ale taki niemowlak nie ogarnia jeszcze tego za bardzo. Przydaje się pałąk z haby na którym zawieszamy różne pojedyncze zabawki kiedy leży na kocu albo "siedzi" w bujaku. No bujak też się przydał. W sumie żałuje, że nie miałam go trochę wcześniej,  bo pewnie też by mu się podobało a ja mogłabym coś w tym czasie zrobić. Nie przekonują mnie maty edukacyjne od których można dostać kociokwiku. Karuzela nad łóżkiem wywołuje furorę za każdym razem jak ją puszczamy np podczas przewijania. Mam wrażenie ze bardziej reaguje na jej melodię niż zabawki, chociaż i te zaczynają  powoli go cieszyć.

Chusta! Nie na co dzień ale jednak się sprawdza zwłaszcza gdy trzeba mieszkanie ogarnąć a dziecko jest "nieodstawialne".  Mi ułatwia sporo rzeczy zwłaszcza że nie przepadam za noszeniem go na rękach. Czasami jak ma kolki nie da się inaczej ale chusta zdecydowanie ułatwia nam życie. Dodatkowo mam wrażenie, że nie wyrabia aż takiej potrzeby trzymania go na rękach bo jednocześnie jest blisko ale nie skupia naszej całej uwagi i staje się bardziej "odkładalny", gdy już zaspokoi swoją potrzebę bliskości.

Laktator, podgrzewacz do mleka jak najbardziej. Właśnie tworzę swój mały świąteczny zapas w zamrażarce, żeby nacieszyć się rodziną, skoczyć na zakupy czy przygotować wigilię.

Smoczek, przed którym się wzbraniałam, nie jest w centrum zainteresowania naszego dziecka przez większość dnia. Nasze dziecko czasami po prostu potrzebuje sobie coś possać. Przez długi czas była to moja pierś i bardzo często upośledzało to normalne funkcjonowanie więc przy nawrotach tej przypadłości dostaje smoczek przy którym zazwyczaj zasypia i go wypluwa.

Jeszcze nie mamy ale chyba kupimy nawilżacz powietrza. Grzejniki dają w kość. Oczy, nos i skóra po nocy w sypialni wołają o pomstę. Ratujemy się takimi wieszanymi nawilżaczami i mokrymi tetrami na kaloryfer ale jest to o kant tyłka....

I to chyba na tyle. Bez szału.

Komentarze