Jesteśmy!

Nasza Małpka właśnie zasnęła i mam chwilę, żeby podzielić się z wami tą cudowną nowiną, że jesteśmy już w trójkę. Mało tego skończyliśmy prawie na czas remont, chociaż cały czas jest coś do zrobienia.

Młody urodził sie jeden dzień po terminie po 11 godzinach porodu i na koniec jednak przez cesarskie cięcie. Trochę żałuję, że tak wyszło, choć dawałam z siebie wszystko i nie uważam, że poród jest jakimś strasznie traumatycznym przeżyciem. Byłam jedynie strasznie zmęczona bo regularne skurcze co 15 minut miałam już dwa dni wcześniej i na sale porodową przyjechałam na wózku już zdecydowanie wyczerpana. A wszystko przez właśnie owe skurcze. Moje ciało zadecydowało że można mieć jedynie skurcze z pleców, i niestety one średnio wychodziły na KTG, przez co położne odsyłały mnie po każdym badaniu do pokoju, aż w końcu trafiłam na nieco bardziej doświadczoną życiem położną i okazało się, że rozwarcie już jest od jakiegoś czasu 4 centymetrowe i faktycznie rodzę. Położne, które akurat były na zmianie były cudowne. Ja sama nie nastawiałam się jakoś do samego porodu i wychodziłam z założenia że nie mam zamiaru tego kontrolować tylko poddać się temu na spokojnie. Luby był ze mną od samego początku, do samego końca. I nie za jakimś parawanikiem czy coś. Był tuż obok, trzymał za rękę, pomagał zmieniać pozycję czy wyjść do toalety ale najlepiej wspominam zimne okłady, które mi robił :)
Osobiście nie mam problemu z mówieniem o porodzie, fizjologi itp ale zdaję sobie sprawę że nie każdy chce to czytać więc przeskoczę do końca.
Młody urodził się chwilę po 3 w nocy. Dostał 10 na 10 punktów w skali Apgar i był śliczny.
Urodził się w Dniu Zjednoczenia Niemiec.

Obecnie zaliczamy wzloty i upadki rodzicielstwa. Dowiadujemy się, że sporo rodziców przesadza i straszy niepotrzebnie innych przyszłych lub młodych rodziców, ale również obalamy te "różowe" mity. Konfrontujemy metody wychowawcze, żywieniowe i te związane z higieną i opieką. Okazuje się, że na zachodzie jest nieco inaczej niż w Polsce. I piszę celowo na zachodzie, bo weryfikując część metod trafiam na artykuły, badania nie tylko z Niemiec ale też z Anglii czy USA. Nie sądzę żeby jedne czy drugie metody były lepsze czy gorsze bo przecież w końcu wszyscy żyjemy, mamy się dobrze a każdy rodzic wychowywał i dbał zupełnie inaczej o nas.

Z głębszych przemyśleń to po głowie kołaczą mi myśli typowo wychowawcze. Czyli jak rozsądnie wychować dziecko. I wydaje mi się, że na to chyba nigdy nie jest za wcześnie. Ma to też związek z nami rodzicami i naszym życiem. Tym bardziej świadomym. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach będzie trudno tak wychować dziecko by było świadome, kreatywne i samodzielne a przy tym posiadało poczucie własnej wartości.

Ten dzisiejszy wpis taki pobieżny. Mam nadzieję, że znajdę czas by rozwinąć część myśli. Bo jest tego trochę. Poród, połóg, opieka w Niemczech a sam temat dziecka to chyba temat rzeka. No i nie z updatowałam mieszkania :)



Komentarze